Moja szafa jakoś nie specjalnie jest wyposażona w marynarki. Potem jak na każdym blogu widziałam trend noszenie ich z podwiniętymi rękawami i do wąskimi spodni, twierdziłam, że jeszcze ja tak ubrana nie jestem potrzebna.
Co zresztą o tyle dziwne, że wcześniej przed tym bumem nosiłam bardzo często bordową, welurową marynarkę z podwiniętymi rękawmi, dokładnie tak jak ostatnio się broniłam.
W końcu to wdzianko adekwatne do moje figury zwłaszcza z podwiniętymi rękawami.
No i suma sumaru, wymiękłam jak zobaczyłam tę marynarkę. Na Allegro, wśród masy czarnych ubrań tego typu w moim rozmiarze, była jedyna w innym kolorze. Nabyłam. Założyłam z wąskimi dżinsami wywinęłam rękawy. No i wcale teraz nie żałuję. Czułam się dobrze tak ubrana jadąc do kina.
To moje działanie nasuwa mi na myśl, że często tak miewałam, że się opieram ile mogę. Jak już mają wszyscy to ja się dopiero decyduję. Było tak wcześniej z piosenkami. Nucili wszyscy, jak stawiałam jakieś dziwne veto. Potem chcąc, nie chcąc wpada w ucho. I jak inni już byli przy następnej melodii ja się zasłuchiwałam w dany kawałek do znudzenia.
Dodatkowo to robię w ten sposób, że słucham piosenki milion razy dziennie, przez krótki czas i szybko mi się przejada. Potem znów robię focha na modne kawałki, żeby za jakiś czas sytuacja się powtórzyła.
Z drugiej strony. Przecież w ciuchach jest jednak trochę inaczej. Przeglądam zdjęcia w gazetkach, co na topie,co mogłabym spapugować, co jakoś dopasować do siebie. Oczywiście z różnym skutkiem, ale przynajmniej próbuję. Przykładam niech będzie letnia maksi. Mieli wszyscy miałam i ja. Więc o co chodziło z ta marynarka...
Nie ważne. Mam i już :)
Żeby nie było tak do końca jak inni wyciągnęłam buty, dla "kota w butach". W tym sezonie passe. Jednak niedługo - ku nie specjalnej mojej radości - szpice będą modne. Pal sześć, na tyle już dorosłam, że mogę być ponad to. Jak będą modne, znów wyciągnę te buty ale będę dalej biegać w tych co mi wygodnie i lubię, nie w tych co modne.
To dobra dewiza jest jak mi pasuje podążać za modą ja nie to mówić że mam to w nosie ;) Polecam :)
Wyciągnęłam też żelazny zestaw jesiennych pierścionków. Właściwie obrączek. Każda ma swoją historię. W chłodniejszych okresach tego zestawu, tak samo jak obrączka na nodze nie zdejmuję nigdy. No nie, te z ręki w wyjątkowych okolicznościach (jakimi było np lato ;)) zdejmuję. Tej z nogi nigdy, przenigdy.